Przyciągamy niedostępnych emocjonalnie parterów, bo… Nie jesteśmy w kontakcie z naszym wewnętrznym dzieckiem.

To znaczy, że jesteśmy w pewien sposób niezdolni do tego, by być w kontakcie z naszą najbardziej pragnącą intymności i bliskości częścią. A co za tym idzie jest dla nas bardzo niekomfortowe kiedy jesteśmy w relacji z człowiekiem, który jest emocjonalnie dojrzały i gotowy do takiej bliskości. A dlaczego? Dlatego, że on nie odzwierciedla naszej wewnętrznej struktury w tym obszarze.

Ten drugi człowiek ma inną strukturę, a to dotyczy tak delikatnej materii, że to co inne przestrasza, napawa niepokojem i budzi podejrzenia. Więc się odsuwamy, podkopujemy szanse na rozwój takiej relacji, raczej szukamy okazji do tworzenia dystansu niż bliskości. Czasami doprowadzamy do kłótni, żeby poczuć element wytchnienia przez wytworzony dystans.

Brzmi na szaleństwo? Ale tak to właśnie jest i ma to sens, jeśli patrzymy z punktu ochrony naszego wystraszonego wewnętrznego dziecka, które się boi i nie umie się inaczej chronić.

 

 

Ludzie niedostępni mogą być dla nas atrakcyjni, nawet jak mamy dobry kontakt z wewnętrznym dzieckiem, ale tu są dwie rzeczy:

  1. To, że przeżywam że ktoś jest atrakcyjny
  2. To, że myślę, że jak jest atrakcyjny to znaczy że to dla mnie dobre i ja mam się w to angażować.

Możemy widzieć czyjąś atrakcyjność, ale jednocześnie stawiać granice. Problem jest wtedy, kiedy nie mamy granic, nie mamy krytycznego myślenia i pakujemy się w coś, co mnie przyciąga i jesteśmy przekonani, że skoro nas przyciąga to to jest dobra decyzja się w to angażować. Bo czasami coś nas przyciąga tylko dlatego, że jest tak bardzo podobne do naszej wewnętrznej struktury, z której sobie nie zdajemy sprawy.

I ten napęd do angażowania się w taką relację jest tak silny, że mamy tendencję do niewidzenia sygnałów ostrzegawczych lub nawet jeśli je widzimy, to je racjonalizujemy lub zmuszamy się do akceptowania czegoś, co w głębi duszy jest zupełnie niezgodne z nami.

Im bardziej świadomi się stajemy, tym większą uwagę zwracamy na sygnały ostrzegawcze, ale nawet wtedy możemy to widzieć i czuć dyskomfort, ale nie zmieniamy nic, bo boimy się zostać sami. A dlaczego się tego boimy? Bo kiedy jesteśmy sami, to czujemy się samotni, a to zawraca do tego, że nie jesteśmy w kontakcie z naszym wewnętrznym dzieckiem.

 

 

Co się dzieje, gdy przyciągamy niedostępnych partnerów

 

Więc wchodzimy w relacje z ludźmi, którzy nas tak magnetycznie przyciągają, z którymi przeżycia są takie intensywne i wspaniałe, i czujemy to silne dopasowanie, bo oni dokładnie odzwierciedlają naszą własną niedostępność emocjonalną, z której nie zdajemy sobie sprawy.

I kontynuujemy relacje w której jest ciepło-zimno, jest nieprzewidywalnie i mamy częsty emocjonalny rollercoaster, bo to jest w jakiś sposób nam znane. I nawet jak to są nieraz traumatyczne przeżycia to jest to w pewien sposób wygodne, bo za bardzo boimy się prawdziwej bliskości. Więc przymykamy oko na te huśtawki nastroju, dramy i brak stałości.

No więc Chodzi o kontakt z naszym wewnętrznym dzieckiem. Jeśli nie mamy ze sobą dobrego kontaktu emocjonalnego, nie czujemy się na głębokim poziomie dobrze ze sobą, to będziemy przeżywali straszny dyskomfort będąc z kimś, kto przywiązuje się w dojrzały i zdrowy sposób. Więc będziemy nieświadomie wybierać ludzi, których styl przywiązania budzi niepewność i brak poczucia bezpieczeństwa. A przez to się uspokajać „ok mam coś co znam, wiem jak się w tym poruszać i czuję się spokojnie i bezpiecznie”, choć to wcale nie jest spokojne i bezpieczne.

Ale na głębszym poziomie tylko taki scenariusz możemy realizować dopóki nie wykonamy pracy na rzecz relacji z sobą samym. A praca jaką mamy tu do wykonania to być dla siebie obecnym i akceptującym w każdym wymiarze mojego istnienia, bezwarunkowo. Tak, żeby siebie poznawać, widzieć te swoje różne części i je uznać i pokochać.

 

 

Jak przestać przyciągać emocjonalnie niedostępnych partnerów

 

Kiedy już uznamy i pokochamy siebie w całości, to nie jest dla nas atrakcyjne już niż co oferuje mniej. Bo my dajemy sobie tyle i nie zadowalamy się już niczym mniej. Już umiemy „znieść” wybaczanie sobie, zaakceptować swoje ograniczenia i uznać zasoby, być sami ze sobą, akceptować wszystkie swoje potrzeby, więc dlaczego mielibyśmy zachwycić się czymkolwiek co nam tego nie daje? To już przestaje pasować do naszej struktury.

Wszystko zawsze zawraca do nas. musimy połączyć nasz umysł z naszym sercem i uleczyć nasze rany, nauczyć się bycia dla siebie dobrym partnerem, żeby druga osoba mogła być dobrym partnerem.

A jak to zaczynamy robić, to przestajemy przyciągać lekcje, a zaczynamy przyciągać ludzi bardziej dojrzałych i gotowych do prawdziwej intymnej relacji.

Zawsze przyciągamy podobne. Co wcale nie jest takie oczywiste na pierwszy rzut oka, ale pomyśl o tym przez chwilę… na głębszym poziomie przyciągamy ludzi, którzy zamanifestują się w naszym życiu w taki sposób, jaki odpowiada temu jak sami traktujemy siebie.

Jeśli jesteś w związku z niedostępnym partnerem, który np. nie ma dla Ciebie czasu, zawsze jesteś na drugim miejscu… zadaj sobie pytanie ile czasu poświęcasz dla siebie? Czy dbasz o swoje sprawy? Ale spójrz na to szczerze i uczciwie, czy dbasz o to, by sam/a dla siebie budować życie, które Cię cieszy i jest wypełnione rzeczami, które są dla Ciebie ważne? Czy zajmujesz się swoimi uczuciami? Ty sam/a, nie ktoś inny.

Dopóki nie wykonamy tej pracy będziemy nieustannie przyciągać lekcje. Ten sam problem, inny partner. Ale jak już to zrobimy, to będzie to dla nas całkowicie naturalne i normalne przyciągać kogoś, kto będzie gotowy się bezpiecznie przywiązać. Bo my już wówczas mamy bezpieczną więź ze sobą, wiemy kim jesteśmy i kochamy siebie. A co robi osoba, która prawdziwie kocha siebie? Przyciąga to, co dla niej dobre, zdrowe, stabilne i piękne.

 

Zapraszam Cię również do moich nagrań wideo na temat związków, relacji ze sobą i z innymi ludźmi na moim kanale Psycho Sprawy na YouTube: